Cool hunting a postmodernistyczny stół w salonie


Obserwowanie świata może być męczące, a zdolność pietyzmu obserwacyjnego potrafi wręcz zabijać. Szczególnie narażeni są na to neurotycy, ze względu na ich silny odbiór wrażeń. Przeżycie połączone z inteligencją tworzy doprawdy kompozycję obezwładniającą, powiedziałabym jest to droga wprost do histerii.

Są tacy, którzy patrzą i nie grzmią. Wręcz przeciwnie czują się w tym dobrze i żyją z tego. Świat jest dla nich nieco uprzedmiotowiony, bo pracują dla mniej lub bardziej renomowanych producentów. Są specjalistami od marketingu w zakresie „obserwacji trendów” i przewidywania tych, które jeszcze nie nastały, ale nieuchronnie nastać muszą.

Ci specjaliści mają oczywiście swoją specjalistyczną nazwę – cool hunterzy. W Polsce nie jest ich wielu, a naprawdę... to tylko jedna cool hunterka (pozwolę sobie na tę żeńską końcówkę, proszę mnie nie tytułować obrończynią kobiet), Agnieszka Świst-Kamińska.
O co chodzi z tym cool huntingiem? Za tym kryje się pewna reguła, którą zmyślnie nazwałabym „teorią spiskową”. Wielkie sieci sprzedające ciuchy, gadżety, meble, również sztuka funkcjonują dla klienta, a są odzwierciedleniem społecznych nastrojów. I tak, wasze domowe blaty, stołki, komody, babcine zasłonki, kubeczki, garderoby są waszym nastrojem, tym, za czym tęsknicie, co kochacie, czego pragniecie. Spisek tkwi właśnie w tym, że za waszymi plecami układa się kształt, kolor, zapach waszej rzeczywistości...

Cool hunter to taki wielki brat, który widzi to, co było, co jest i co będzie. Szuka inspiracji na ulicy, w ludziach, ich twórczości. Analizuje stan kultury, technologii i sztuki. Następnie określa strategię na przyszłość dla firm tak, żeby te wiedziały, co mają produkować, żeby to dało się sprzedać. Genialne, prawda? I dlatego w Polsce nie oferuje się studiów w tym kierunku. Pamiętajcie, najbardziej potrzebni rodowici pracownicy są kosmopolitami.

Ci kosmopolici, to znaczy cool hunterzy, uwielbiają karmić się artystami. Bywa tak, że zbierają się oni, artyści, w jedną duszę i krzyczą jednym głosem. I wtedy nastaje trend. Na przykład teraz mamy trend na postmodernizm. Cool hunter nie jest ignorantem, odkrywa więc, że wcześniejszy modernizm zakładał bezwzględną funkcjonalność, dzisiaj przykłada się wagę do formy: musi być ironiczna, zaskakiwać; ważne są ornamentyka, symbol. Postmoderniści mówią: form follows fiction; less is a bore. Dlatego PRL-owskie bloki odchodzą do lamusa, babcine taboreciki także, zastąpią je oryginalne fotele.

Babci może nie będzie na to stać. Cool hunter musi wiedzieć jakie są możliwości ekonomiczne przeciętnego Kowalskiego i w jaki sposób można mu wtłoczyć do głowy pomysł kupienia czegoś, co ubogaci jego 40 m2. Współpraca z cool hunterem umożliwia rozkręcenie własnego biznesu, wyrażanie siebie i zarabianie na tym.

W tej branży możesz stać po dwóch stronach – dawcy i biorcy. Dawca jest osobą inspirującą, biorca inspiracji szuka i podług nich tworzy. Dowiesz się jakich materiałów użyć w produkcji – obecnie, kiedy społeczne nastroje ukierunkowane są na powrót do natury, w dekoracji wnętrz dominuje drewno. Jakiś miesiąc temu zadzwoniła do mnie zachwycona siostra, informując mnie, że właśnie dostałam od niej maila z załącznikiem do strony prezentującej cukierniczkę. „Jest taka minimalistyczna, inna niż wszystkie. Drewniana przykrywka świetnie się komponuje ze szklanym brzuszkiem!” (trochę przerysowałam). Słowem: zmęczyła nas sztuczność, żądamy natury.

"Żyję w świecie, który jeszcze karmi się systemami, ideami, doktrynami, ale symptomy niestrawności są coraz wyraźniejsze, pacjent już dostał czkawki."1  Jeśli nie histerii.

Maria Kuziela


1 W. Gombrowicz, Dziennik 1961-1966.

 

Powrót